Czy żyjemy w czasach „tyranii tożsamości”? Nasze życie prywatne i publiczne wypełnia dążenie do budowania, kształtowania, podtrzymywania, wyrażania, obrony i zachowywania tożsamości. Tożsamość jest pojęciem-totemem naszych czasów. Ale w obszarze namysłu nad tożsamościami zbiorowymi bezkrytycznie dodatnie postrzeganie tożsamości nie jest wolne od ryzyka. W tym numerze jako punkt wyjścia do określenia tego ryzyka przyjmujemy neutralne ujęcie tożsamości jako pojęcia „relacyjnego”: tożsamość można mieć tylko wobec i względem kogoś, kto nie jest nami. Co to znaczy w świecie społecznym? To, że każde „my” i każde „poczucie my” odzwierciedlające wykształcenie się tożsamości grupowej może zaistnieć jedynie na gruncie uznania, że ktoś do owego „my” nie należy – nie jest „swój”, bo nie jest taki jak my. Tożsamość implikuje inność. Inność zaś może prowadzić do wyobcowania, wykluczenia i wrogości posuniętej aż do potrzeby pełnej pozbycia się obcego.
Tożsamości, które dla swego zabezpieczenia wymagają radykalnej eliminacji obcego, Arjun Appadurai określił jako „drapieżne”. Drapieżna tożsamość, odnosząc się do inności i obcości, skazuje ją zarazem na unicestwienie. Autorki i autorzy tekstów, które złożyły się na niniejszy numer „Stanu Rzeczy”, pochylają się nad warunkami i mechanizmami powstawania drapieżnych tożsamości w polityce wielkiej i małej, w ruchach społecznych i w planowaniu przestrzeni, w relacjach między większościami i mniejszościami, w komunikacji medialnej, ucyfrowionej i nie. Jako tło dla zrozumienia niektórych źródeł drapieżności publikujemy tekst Hansa Joasa poświęcony drapieżnym zakusom polityki na religię oraz wywiad, w którym rozmówcy śledzą przejawy drapieżności w świecie akademickim i poszukują sposobów zaradzenia jej.